Kari Korhonen: Żyję światem Disneya

Nie wszystkie disnejowskie komiksy są lekturą, która przetrwa próbę czasu, lecz do takich bez wątpienia należą prace Carla Barksa i Dona Rosy. Do ich najsłynniejszych dzieł – zwłaszcza „Życia i czasów Sknerusa McKwacza” – nawiązuje w swoim albumie „Pamiętniki Skenrusa McKwacza” fiński rysownik Kari Korhonen, twórca od lat związany z Disneyem, choć ma na koncie także inne komiksy, m.in. z serii inspirowanej grą „Angry Birds”. Z okazji polskiej premiery „Pamiętników…” miałem szansę zadać artyście kilka pytań – niestety tylko mailowo, stąd skromna objętość rozmowy – ale jego odpowiedzi potraktujcie jako zachętę do przeczytania komiksu. Tym bardziej że Skenrus obchodzi właśnie 75. urodziny: po raz pierwszy pojawił się w historyjce „Wielka niedźwiedzica” Carla Barksa, która ukazała się w grudniu 1947 roku. 

Kari Korhonen, fot. archiwum prywatne

Jak dołączyłeś do zespołu Disneya i jakie komiksy rysowałeś na początku?
Kari Korhonen: Jako nastolatek pracowałem w sklepie komiksowym w Helsinkach. Tam poznałem kilku redaktorów „Aku Ankka”, fińskiego tygodnika z komiksami o Kaczorze Donaldzie – przychodzili jako klienci, a ja byłem wielkim fanem disnejowskich komiksów i tak się poznaliśmy. Kilka lat później zaprosili mnie na spotkanie z Byronem Ericksone, i Bobem Fosterem, przedstawicielami koncernu, którzy przyjechali do Finlandii, żebym pokazał im swoje prace. I tak to się powoli zaczęło, od krótkich jednostronicowych żartów oraz scenariuszy pisanych dla bardziej doświadczonych artystów. A w przyszłym roku będę obchodził 30-lecie pracy dla Disneya. Zaś pierwszym niedisnejowskim komiksem, jaki narysowałem, był detektywistyczny pasek dla fińskiego dziennika „Ilta-Sanomat”.

Jak ważne były dla ciebie komiksy i filmy Disneya, gdy dorastałeś?
O rany! Żyłem i oddychałem nimi. Byłem i jestem prawdziwym disnejowskim nerdem. Powinieneś zobaczyć mój gabinet, przypomina raczej małe muzeum. 

Gdy czytam twój album, to mam jednak wrażenie, że inspirują cię nie tylko klasyczne komiksy o Donaldzie. 
O nie. Zawsze lubiłem klasykę, od amerykańskich komiksów po gigantów z Francji i Belgii. Hal Foster, Windsor McCay, Alex Raymond, Uderzo i Goscinny, Tabary, Franquin… Zbyt wielu, żeby ich tu wszystkich wymienić. I mam nadzieję, że w „Pamiętnikach Sknerusa McKwacza” widać na przykład inspirację filmami Davida Leana. W zasadzie rysując historię, której akcja toczy się w Egipcie, cały czas nuciłem muzykę z „Lawrence’a z Arabii”. 

„Pamiętniki Sknerusa McKwacza”, rys. Kari Korhonen / Story House Egmont

Ten album jest bezpośrednim nawiązaniem do prac Carla Barksa i Dona Rosy. Który z nich był dla ciebie ważniejszym twórcą?
Jestem zawsze pod wrażeniem precyzji komiksów rosy, ale w głębi serca zawsze pozostanę lojalny wobec Barksa!

Czy podczas pracy nad komiksami o Sknerusie coś było dla ciebie największym wyzwaniem?
Staram się zachować szacunek do pracy wszystkich moich poprzedników, więc mam nadzieję, że nikomu z nich nie przeszkadzałyby nowe elementy, które próbuję wprowadzić do całej sagi. Zachowanie tej równowagi jest w tym przypadku najtrudniejsze. 

Może to wynika z bardzo precyzyjnych wytycznych, jakie koncern Disneya daje swoim artystom.
To jest powszechne nieporozumienie, że Disney tak bardzo reguluje pracę rysowników. Jasne, postaci muszą być rozpoznawalne, ale własny styl jest nie tylko dopuszczalny, ale wręcz nile widziany. I wydaje mi się, że nikt nie pomyliłby na przykład prac Giorgia Cavazzana i Dona Rosy. Oczywiście pewne zasady dobrego ryzowania są niezmienne, i trzeba je naśladować, ale różnorodność daje wszystkiemu smak, dlatego jest ważna.

Wspominałeś o pisaniu scenariuszy dla innych twórców, wśród nich były ikony Disneya takie jak Vicar i Daniel Branca…
To była dla mnie najlepsza szkoła. Wysyłałem im scenariusze i patrząc na kolejne etapy pracy widziałem, jak pracują ich umysły, jak poprawiają wszystko, co im podesłałem. Miałem okazję ich obu poznać, zaprzyjaźniliśmy się. Dziś obaj już nie żyją i tęsknię za nimi nie tylko ja, lecz cały świat komiksu. 

A jaka jest popularność komiksów Disneya w Finlandii? I czy nie konkurują z nimi za bardzo Muminki? 
Nie, nie ma tu wielkiej konkurencji, oba światy myślę doskonale do nas pasują. Magazyn „Aku Ankka” jest wciąż niezwykle popularny, sprzedaje się w nakładzie ok. 100 tysięcy egzemplarzy tygodniowo i jako jego współpracownik mogę być za to tylko wdzięczny. 

Jest jakaś postać, której chciałbyś poświęcić komiks? Niekoniecznie disnejowska.
Czasami myślę, że bardzo bym chciał narysować komiks o Myszce Miki – taki w stylu historii, które kiedyś Bill Walsh (scenarzysta i producent filmowy, który pracował m.n. przy realizacji „Mary Poppins” czy telewizyjnego programu „Klub Myszki Miki” – przyp. jd) pisał dla Floyda Gottfredsona (jeden z czołowych twórców komiksów o Mikim, które rysował w latach 1930-1975 – przyp. jd). I jestem zbyt mocno związany z Disneyem, żeby marzyć o czymkolwiek innym!

Wujek Sknerus. Pamiętniki Sknerusa McKwacza, scenariusz i rysunki: Kari Korhonen, przeł. Jacek Drewnowski, Story House Egmont 2022