Tesla superbohater
„Byłeś człowiekiem, który nie trafił w swój czas: Archimedesem, Steve’em Wozniakiem i Tonym Starkiem XIX w. Najwspanialszym geekiem, który kiedykolwiek żył, i to w czasach, gdy ludzkość była jeszcze bardziej beznadziejna niż zazwyczaj”, pisał w swoim serwisie The Oatmeal Matthew Innman. Jego ilustracja – Tesla na grzbiecie wielkiego kocura z miotaczem promieni śmierci goni przerażonego Edisona – to jeden z moich ulubionych wizerunków serbskiego naukowca, nawet jeśli cokolwiek odbiegający od prawdy o jego życiu.
Niedawno na łamach „Polityki” pisałem, jak Nikola Tesla stał się nieoczywistym bohaterem popkultury, teraz w ramach bonusu wrzucam listę wartych przeczytania komiksów, w których genialny wynalazca się pojawia – niepełną, bo zliczyć tego przecież niepodobna. Wybór absolutnie subiektywny, kolejność alfabetyczna.
A niech cię, Tesla!, scenariusz i rysunki: Jacek Świdziński (Kultura Gniewu)
Nikola Tesla w tym albumie pojawia się sporadycznie, ale jego duchem – czy raczej duchem powiązanych z nim rozmaitych teorii spiskowych – przesiąknięty jest cały komiks. A historia, jakoby Lew Termen wymyślił theremin dzięki skradzionym Tesli notatkom, nie jest wcale najbardziej szalonym pomysłem w tej opowieści (w rzeczywistości Termen inspirował się zbudowaną przez siebie cewką Tesli).
The Five Fists of Science, scenariusz: Matt Fraction, rysunki: Steven Sanders (Image Comics)
Ten komiks ma cudowny tytuł – pasujący raczej do jakiejś zapomnianej perełki kina sztuk walki – i mało oryginalny pomysł, by połączyć w walczące drużyny wielkie umysły przełomu wieków. Po stronie dobra stoją więc Mark Twain, Nikola Tesla i baronowa Bertha von Suttner, po stronie zła m.in. Edison, Marconi i bankier Morgan. Jest też trochę mitologii Cthulhu w tle. Z wykonaniem bywa różnie, ale pulpowa przyjemność płynąca z lektury jest niewątpliwa. Jednak z superbohaterskich drużyn z udziałem Tesli zdecydowanie bardziej wolę Super Naukolegów (patrz niżej).
Herald: Lovecraft & Tesla, scenariusz: John Reilly, rysunki: Tom Rogers (Action Lab Comics)
A skoro mowa o Cthulhu… H.P. Lovecraft i Nikola Tesla połączyli siły w walce ze złem tego świata w serii „Herlad”, naszpikowanej licznymi popkulturowymi wariacjami na temat historii. Czego tu nie ma? Potwory, magia, okultyzm, akcja w stylu „Indiany Jonesa”, ukłony w stronę fanów „Buffy”, Adolf Hitler, Aleister Crowley… Jeśli „The Five Fists…” to była pulpa, „Herald” jest pulpą pisaną wielkimi literami, błyszczącą brokatem i strzelającą w niebo fajerwerkami. Tandeta, ale chwilami trudno się oderwać.
JLA: Age of Wonder, scenariusz: Adisakdi Tantimedh, rysunki: P. Craig Russell, Galen Showman (DC Comics)
DC przed laty miało fantastyczny imprint Elseworlds, w ramach którego publikowane były rozmaite historie o superbohaterach, ale nie mieszczące się w kanonie. To tam ukazywały się tak udane tytuły jak „Superman: Czerwony Syn” (Człowiek ze Stali jako heros Związku Radzieckiego), „Przyjdź Królestwo” czy inspirowana arcydziełami niemieckiego ekspresjonizmu filmowego trylogia „Superman: Metropolis”, „Batman: Nosferatu” i „Wonder Woman: Blue Amazon”. W „Age of Wonder” akcja skupia się na Lidze Sprawiedliwości działającej na przełomie XIX i XX w. Superman – który ujawnia się światu w 1878 r. na Wystawie Światowej w Filadelfii – pomaga Nikoli Tesli w pracach nad promieniem śmierci. Jeśli jest lepszy dowód na to, że Tesla był superbohaterem, to nie wiem jaki.
RAPP. Zaginione dzienniki Tesli, scenariusz i rysunki: Jeff Smith, przeł. Maria Jaszczurowska (Cartoon Books / Egmont Polska)
Wybuchowa mieszanka science fiction, czarnego kryminału, klimatów rodem z „Archiwum X” i teorii spiskowych dotyczących Tesli, Edisona i innych luminarzy nauki. Główny bohater serii to złodziej, który dzięki nowoczesnej technologii może przeskakiwać między równoległymi światami. A pamiętniki serbskiego naukowca odgrywają w fabule znaczącą rolę. „Nie traktowałem Tesli jak jednego z bohaterów tej książki. Nie widzisz, jak chodzi po swoim laboratorium i przemawia do ludzi. Traktowałem to raczej jak dokument”, mówił Jeff Smith w wywiadzie dla The Comics Journal.
Super Naukoledzy: 2099, scenariusz: Brett Jubinville, rysunki: Marcin „XULM” Surma (Tinman / Wydawnictwo 23)
Najpierw był kapitalny animowany serial „Super Science Friends”, w którym drużynę ratującą świat przed zagładą tworzą – oprócz Tesli – Maria Curie, Karol Darwin, Zygmunt Freud, Tapputi i nastoletni Albert Einstein, a powołał ją Winston Churchill. Rozgrywający się w 2099 r. komiksowy spin-off dorzuca do składu Adę Lovelace, która nie wygląda tak, jak można byłoby się spodziewać po XIX-wiecznej matematyczce. Dużo absurdalnego humoru i cudownego chaosu. Krótko mówiąc: jest to wspaniałe (choć nie należy z „Super Naukolegów” czerpać wiedzy na temat historii nauki).
Trzy duchy Tesli, scenariusz: Richard Marazano, rysunki: Guilhem, przeł. Maria Mosiewicz (Le Lombard / Egmont Polska)
Trochę cyberpunka, trochę science fiction z dokładką przygodowej powieści dla młodzieży. Alternatywna historia rozgrywająca się w Nowym Jorku lat 40. Starzejący się Tesla musi zaufać nieletniemu sąsiadowi i powierzyć mu sekrety, od których może zależeć los świata. Dużo tu ekstrawaganckich pomysłów, wśród nich triumwirat umysłów (dusz?) stworzony przez Teslę, George’a Orwella i Jagadisa Chandrę Bosego. Ukazały się dwa tomy serii: „Sztokawska tajemnica” oraz „Spisek prawdziwych ludzi”.