Kakofoniks na scenę!

Jesienią ukaże się nowy komiks o Asteriksie, a francuska telewizja wyemituje serial o przygodach Idefiksa. A tymczasem w ramach remanentu „Złoty menhir”, czyli przypomniana po latach przygoda dzielnych Galów.

Szkice z nowego albumu o Asteriksie. Rys. Didier Conrad

Informacja o tym, że ukaże się nowy album przygód Asteriksa – nie znamy jeszcze tytułu ani szczegółów dotyczących fabuły – nie jest wielką sensacją. Scenarzysta Jean-Yves Ferri i rysownik Didier Conrad na dobre zadomowili się już w galijskiej wiosce – a recenzja wydanej w 2019 r. „Córki Wercyngetoryksa” była pierwszym wpisem na tym blogu. O nowym albumie wiemy tyle, że ukaże się 21 października (polska premiera ma się odbyć równocześnie z francuską), reszta to włącznie spekulacje – widziałem już teorie, że Asteriks, Obeliks i Panoramiks wyruszą tym razem do kraju Sarmatów. Będzie to pierwszy komiks z serii, który powstał bez artystycznego nadzoru zmarłego w ubiegłym roku Alberta Uderzo. Czy autorzy zdecydują się na jakieś innowacje? Zapewne nie, ale o tym przekonamy się dopiero jesienią. Czekając, możemy zaś przypomnieć sobie jeszcze jedno wydawnictwo z zeszłego roku, a mianowicie album „Złoty menhir”.

Plansza ze „Złotego menhira”, rys. Albert Uderzo / Egmont

To nie regularny komiks, ale zapis słuchowiska napisanego przez René Goscinnego w 1967 r. i wydanego na płycie, której książeczka była oczywiście ilustrowana przez Uderzo. Rzecz przez lata stała się podobno białym krukiem, więc teraz oryginalne wydanie zostało cyfrowo odświeżone, przystosowane do komiksowego formatu i wydane jako poboczna historyjka o dzielnych Galach. Ot, taka niespodzianka przeznaczona przede wszystkim dla najwierniejszych fanów, bo choć rysunki Uderzo cieszą oko, to jako całość „Złoty menhir” jest po prostu błahostką. Bohaterowie udają się do Lasu Karnuckiego na Konkurs Bardów Galijskich, w którym bardzo chce wziąć udział Kakofoniks. A że zawodzi potwornie jak zawsze, talent show staje się dla Asteriksa i Obeliksa okazją do rozróby: nie tylko z Rzymianami, lecz również z krytycznie nastawionymi do talentu Kakofoniksa Galami. Jest tam jeszcze trochę akcji – Rzymianie planują uprowadzenie zwycięzcy konkursu – ale po lekturze można odnieść wrażenie, że więcej akcji jest na rozkładówce dowolnego tomu „Asteriksa”. „Złoty menhir” pozostaje więc historyczną ciekawostką i atrakcją dla kolekcjonerów (choć ci najbardziej zagorzali będą zapewne polować na oryginalne wydanie na winylu – potrafi kosztować ok. 100 euro, choć pewnie szczęśliwcy dadzą radę zdobyć płytę taniej).

Na premierę „Złotego menhira” Francuzi przygotowali nową wersję słuchowiska – można jej posłuchać na oficjalnej stronie Asteriksa – i trochę szkoda, że takiego zadania nie podjął się również Egmont. Nie wiem, czy w grę wchodziły kwestie licencyjne, czy po prostu biznesowa kalkulacja, ale książeczka ma większy sens połączona z dźwiękiem.

A z asteriksowych ciekawostek warto również pamiętać o zapowiedzianej na wrzesień premierze animowanego serialu poświęconego Idefiksowi: „Idéfix et les Irréductibles”. Oficjalny teaser zdradza tyle co nic, ale jeśli tylko serial pojawi się w Polsce, pewnie warto będzie rzucić okiem.

Asteriks. Złoty menhir (Asterix. Le menhir d’or), tekst: René Goscinny, rysunki: Albert Uderzo, przeł. Marek Puszczewicz, Egmont 2020